Profesor

W zasadzie nie wiem po co tu przyszedłem. Fakt, utknąłem w martwym punkcie, ale w jaki sposób mogłaby mi pomóc wizyta u szurniętego profesora? Co on mógł mieć z tym wspólnego, skoro według rodziny od dwóch lat przebywał na oddziale zamkniętym? Dlaczego postanowiłem zaufać anonimowemu listowi? Najbardziej mnie irytowało, że sam nie potrafiłem zracjonalizować sobie tego co robiłem. Stałem w recepcji szpitala psychiatrycznego i czekałem … Czytaj dalej Profesor

Oceń ten wpis:

Kanly!

Dobrą powieść, czy cykl powieściowy charakteryzuje między innymi to, że nawet czytając po raz nasty lub dziesiąty będzie prowokować do odkrywania w niej nowych płaszczyzn. Wzorcowym przykładem tutaj jest cykl „Kroniki Diuny” Franka Herberta. Czytelnik za każdym podejściem znajdzie w niej coś, czego nie zauważał przy poprzednich czytaniach. Na przykład dziś, gdy „Mesjasz Diuny” przeplata mi lekturę „Cyklu Barokowego” Neala Stephensona, uderzyło mnie ile elementów … Czytaj dalej Kanly!

Oceń ten wpis:

Czas Apokalipsy

Obyś żył w ciekawych czasach, mówi starodawne przekleństwo. No to ktoś nas ewidentnie przeklął. Ale ja nie o tym. To czym chciałem się podzielić to takie przemyślenie, że jako cywilizacja mamy zdecydowanie przesrane i takie momenty jak ten obnażają bezlitośnie dlaczego. Wielu ludzi w takiej sytuacji jak obecnie powie, że to jest czas gdy należy zatroszczyć się o własną dupę, gdy zwycięży indywidualizm, wola przeżycia, … Czytaj dalej Czas Apokalipsy

Oceń ten wpis:

Na oddziale bez zmian…

— Co jest, młody? Prawie podskoczyłem, gdy zza pleców dobiegł mnie głos starszego kolegi z zespołu, nazywanego przez wszystkich „Bąkiem”. Nie wiem, skąd ta ksywka, może kiedyś pierdnął wyjątkowo głośno? — Nic, tylko… — wyjąkałem niepewnie. — Nie do końca to, czego się spodziewałeś, co? Nie potrafiłem wykrztusić z siebie słowa, więc nerwowo skinąłem tylko głową wpatrując się w rzędy jednakowych łóżek. — Wyluzuj, — … Czytaj dalej Na oddziale bez zmian…

Oceń ten wpis:

Dzień z życia 192-13-31-A. Zapis.

Sygnał pobudki wyrywa mnie ze snu, w którym nie ma już nie tylko marzeń ale nawet koszmarów. Otwieram oczy i próbuję zogniskować wzrok na znajomym widoku okratowanych świetlówek. Mam dokładnie pięć minut, żeby wstać zanim prycza z porozdzielanych bakelitem metalowych płytek potraktuje mnie impulsem prądu. Niezbyt silnym, takim w sam raz, żeby zabolało i żeby pobudzić opornych do działania. Nie lubię tego. Zwykle potem chodzę … Czytaj dalej Dzień z życia 192-13-31-A. Zapis.

Oceń ten wpis:

R.3

Kahn odłączył na chwilę wzrok w odpowiedniku ludzkiego odruchu zaciśnięcia oczu. Nie widzę, nie widzę, wy też nie widzicie, nie ma mnie, nie ma. W tej jednej chwili poczuł straszliwy ciężar jaki na niego złożono. Misja, prosta misja kurierska, dostarczyć towar z punktu A do punktu B zaczęła mu się jawić śmiertelną pułapką zastawioną na niego przez te tępe ssaki. Przez chwilę pragnął zniknąć, rzucić … Czytaj dalej R.3

Oceń ten wpis:

Bełkotem stukrotnym w łeb waląc jak obuchem młotu olbrzymiego cz. 1

Zacznijmy kontrowersyjnie: niespecjalnie szanuję tak zwaną klasykę polskiej literatury fantastycznej. To znaczy nie całą, ale z prób lektury powieści takich jak „Strefy zerowe” Peteckiego, „Robot” Wiśniewskiego-Snerga, czy większej części twórczości Wiktora Żwikiewicza, został mi tylko ból głowy i myśl „Cthulhu, co za bełkot”. Problem z polską literaturą SF lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego stulecia polega w mojej ocenie na dwóch rzeczach. Po pierwsze ambicja. Fantastyka, … Czytaj dalej Bełkotem stukrotnym w łeb waląc jak obuchem młotu olbrzymiego cz. 1

Oceń ten wpis:

R.1.

– O ja pierdolę… – mruknął Grieves oddając pomocnikowi nagrzany jeszcze panel. Włączył latarkę i zajrzał do wnętrza mechanizmu grodzi. System oddymiania zrobił już swoje więc zdjął maskę tlenową. Syrena alarmowa przestała wyć, ale czerwone światła awaryjne w korytarzu wskazywały, że główne zasilanie nadal leży.

Czytaj dalej „R.1.”