Interludium 2
Tymczasowy uwiąd twórczy w jednej dziedzinie owocuje powstaniem czegoś w dziedzinie innej. Takie tam nic specjalnego. Zrobione całkowicie w gimpie. Czytaj dalej Interludium 2
Tymczasowy uwiąd twórczy w jednej dziedzinie owocuje powstaniem czegoś w dziedzinie innej. Takie tam nic specjalnego. Zrobione całkowicie w gimpie. Czytaj dalej Interludium 2
Większość załogi, na czele z kapitanem, zajęła już swoje miejsca w mesie. Wszyscy zawzięcie klikali jeszcze w klawiatury wysuniętych z blatu terminali. Collins klapnął na fotel obok dowódcy, chwilę później przyszedł Jansson. Równo o drugiej, kapitan przeniósł wzrok z ekranu komputera na załogę.
Collins siedział i bez entuzjazmu przeżuwał swoją rację polową. Smakowała niczym rozmoknięta na papkę tektura, ale ponoć była pożywna, pełna protein, witamin, białka, błonnika i wszystkiego, co dowództwo floty uznało za zdrowe. Niestety ktoś akceptujący zapomniał, że można było dodać do tego choć trochę jakiegoś smaku, albo było to znowu niezgodne z jakąś megadyrektywą, chroniącą diabli wiedzą jaką grupę wyznaniową przed dyskryminacją na przykład przez dodanie soli i odrobiny jakiegoś sztucznego aromatu. Obok porcji leżał energobaton, tym razem dla odmiany przesłodzona do mdłości kostka szaroburej substancji o konsystencji plasteliny, mająca dostarczyć niezbędnej do pracy energii.
Czytaj dalej „Nawigator”