Tu nie będzie utopii

Nie lubimy utopii. Nie ufamy im. Nie wierzymy w możliwość ich zaistnienia. Z jednej strony chcielibyśmy w nich żyć, z drugiej strony boimy się. Historia nam pokazała, że próby wprowadzania utopii źle się kończą. To samo mówi nam twórczość. Z jednej strony tęsknota za dostatnim życiem, bez chorób, śmierci, głodu, nienawiści, cierpienia, a z drugiej strach, że gdy to wszystko się ziści, to kosztem czegoś. Stosów trupów, wyrzeczenia się siebie, jakiejś absolutystycznej, zamordystycznej władzy, alb0 niewolniczej pracy kogoś trzeciego. Koniec końców wierzymy święcie, że życie to gra o sumie zerowej, że coś może się pojawić tylko kosztem czegoś innego. Żeby komuś dać, trzeba komuś zabrać. Stąd wizja, że wspaniały świat Elojów, ale jako karmy dla Morloków, że wspaniałe Metropolis ale kosztem niewolniczej pracy tysięcy ludzi w podziemiach. Że świat bez wojen, ale kosztem zrównania inteligencji wszystkich do poziomu najgłupszej jednostki i całkowitego ograniczenia jednostek wybitnych. Utopia zawsze potyka się o nasze wady, o chciwość,  nienawiść, żądzę władzy, niechęć do współpracy. W Cyfrach Życia Roberta N. Stephensona utopię niszczą żądne władzy korporacje, przekształcając ją w koszmar byle tylko zachować kontrolę nad ludźmi. Cóż  z tego, że powieść kończy się happy endem, a „matrix” wraca do stanu utopii, smród pozostał.

Nawet gdy ostatecznie nasza literatura pokazuje jakąś utopię spełnioną, zawsze wychodzi, że to nie my ją stworzyliśmy, lecz jest nam dana przez kogoś, coś, jakichś kosmitów, moc nadprzyrodzoną.Jak w opowiadaniu Trzynasta Utopia, w którym specjalny wysłannik do likwidowania utopii odkrywa, że jedna z nich działa tylko dzięki wielkiemu, zimnemu obszarowi na słońcu, na który „skaczą” jej mieszkańcy. Obszarowi, który nie jest po prostu dziwnym, naturalnym fenomenem, lecz „darem” od słońca.

Nie zbudujemy utopii.